Zaloguj się by mieć dostęp do całości serwisu
Dec
24
2013 |
Pamiętnik nastolatki cz. 32
dodany przez EdwardSkwarcan o godz. 14:54:03 A
A
A
to ja kombinowałam sprytnie godzinami żeby mój ulubieniec siedział razem z nami nie mogłam zlekceważyć z ich strony zaproszeń przed Wigilią się martwię jak dania uniosę mam dzisiaj o czym myśleć mina niewesoła bowiem audytorium muszę stawić czoła Oli czeka i do łez zaśmiewa się mama nie wiem co włożyć jestem niezdecydowana wszyscy mi doradzają i skaczą wokoło tata rży cyrk się zrobił - szalona wesołość mamy małe spóźnienie – śmieją się - „są młodzi a w tym wieku przeważnie na skróty się chodzi” wszyscy siedzą stoimy niczym na wystawie jedno krzesełko wolne nie koniec zabawy „no to wreszcie siadajcie” – ktoś zwraca się do nas bierze mnie na kolana jestem zawstydzona z wrażenia w jego oczy patrzę z uwielbieniem podoba się to ciociom widzę ożywienie znów wesoło ktoś mówi – „dzisiaj na wieczerzy zabrakło nam widelców łyżek i talerzy” ktoś drugi podpowiada – „od czego jest Oli jeść paluszkami damie chyba nie pozwoli” to wszystko wymyśliła rodzinka kochana dzisiaj zamiast fotela mam jego kolana uśmiechałam się mówiąc – mam wygodę wielką i całkiem jest milutkie gorące krzesełko Oli sprostał zadaniu przez Wigilię całą przy salwach śmiechu karmił jak dzidziusię małą mógł na oczach rodzinki przytulać do woli cioteczki zachwycone a najbardziej Oli uciekać musieliśmy na drugą Wieczerzę dostałam śliczny sygnet od rodziny prezent szepnęłam jego mamie – różne miałam święta tak cudownej Wigilii w życiu nie pamiętam czarowałam go drogą że chcę na kolanach też przy moich rodzicach – mówił – „spytaj sama najlepiej gdyby w święta wybrali się w drogę wtedy Iga na rękach ciebie nosić mogę” żartuję że dwudniówki nie miałam z chłopakiem nagle ubiegłe chwile przywołała pamięć filuternie się śmiejąc burzę włosy płowe chichocząc że musiałam poderwać na rower szepnął – „gdyby nie rower to kochana wróżko musiałabyś się tulić z puchową poduszką” dostał piąstką jak zwykle – już się przyzwyczaił na zgodę pocałunek pod samymi drzwiami śmiałam się ślisko – ślisko nogi bolą od tej jazdy trzeba w niebo popatrzeć by zobaczyć gwiazdy wieszam się na ramieniu u mego gwiazdora mama grozi mi palcem bo do stołu pora domyślam się że w drogę gdzieś się wybieramy dania w wielkim pośpiechu i zła mina mamy ja zostanę z chłopakiem – już zacieram dłonie cierpliwie wyczekuję na kolacji koniec markotna się zrobiłam intelekt swój silę słaba coś jestem – mówię – położę się chwilę długa cisza zapadła nie wytrzymał tata wyjaśnia przez telefon niczym dyplomata „wspaniały chłopak mamy pełne zaufanie bylibyśmy spokojni gdy z córką zostanie Iga się objadła trudno w domu samą” domyślam się że o nas mówi z jego mamą leci moja opieka i szkolne rozpacze tato otworzył usta widzę mama płacze zmiana nastroju – słyszę dzisiejszą wieczerzę pojaśnieli rodzice i śmieją się szczerze tato schował komórkę mówiąc –„ wiemy dużo możemy być spokojni o was przed podróżą Iga jesteście bliscy sobie – czas ucieka zostańcie razem z Olim to dobra opieka” siedzimy przytuleni patrząc sobie w oczy galopują nam serca chcąc się zauroczyć wielka namiętność kusi śnią płomienne twarze jak ciche przyciąganie piersi pełne marzeń jego wzrok mnie zniewala wyrywa westchnienie nieprzytomna ze szczęścia pod samym spojrzeniem musiałam go wyściskać rozsadzał dynamit jak pantera na szyję skoczyłam rękami onieśmielały trochę szafirowe błyski więc cichutko szeptałam – jesteś dla mnie wszystkim i ciągnie mnie ku tobie nieprzeparta siła chcę szczęścia z tobą Oli i głowę wtuliłam słuchałam jego serca jak młotem waliło to żarliwym łoskotem przysięgała miłość uczucie po leciutkim rąk drżeniu poczułam własne się domagało zapewnień by ufać więc czytałam spojrzenie w wyznaniu nieśmiałym a ręce jak narkotyk drżąc włosy czesały rozbudzały pragnienia niecierpliwe dreszcze kołysana w ramionach zapragnęłam zwierzeń z lekkim zaciekawieniem - tylko to się liczy jakby w tych paru słowach był posmak słodyczy podobno co w Wigilię ludziom się przydarzy tak będzie przez cały rok – zaczynałam marzyć uśmiechem mnie rozbrajał a chciałam tak wiele pragnęłam go zapytać o nasz ślub w kościele zawsze go potrafiłam rzucać na kolana dzisiaj jakoś nie mogłam byłam skrępowana niemo w oczy patrzyłam jednak się domyślił jego miłość odgadła tajemnicze myśli bo spojrzeniem głębokim wejrzał niemal w serce odgadł mówiąc – „dziewczyno masz jakąś rozterkę jesteś miłością życia najdroższa igiełko ciebie chcę i mieć pragnę kochane sreberko” skoczyłam mu do szyi niczym żbik na gałąź szeptałam – pragnę z tobą włożyć suknię białą i kurczowo ściskając – Oli powiedz proszę sama myśli i pragnień dłużej nie uniosę wymarzyłam ślub z tobą jak każda dziewczyna „powtórzę w miejscu świętym” – szepnął – „dziś otrzymasz” klęczeliśmy jak dzieci z wzniosłym przysięganiem wymieniając łańcuszki jak święte wyznanie dozgonne obietnice i złota wymiana miłość w noc wigilijną wzajem ślubowana byliśmy tak szczęśliwi spadły z serc kamienie wiążąc słowo sekretnym wiecznym przyrzeczeniem Tylko zalogowani użytkownicy mog? czytać i dodawać komentarze |
Autor: EdwardSkwarcan
Dołaczył/ła: 22.04.2012 15:28:23 Miasto: LutczaData urodzenia: - Zarejestruj się by mieć dostęp do wszystkich opcji serwisu. Inne teksty autora: bilans......
modlitwa do Św.Walentego...
przedwiośnie...
październikowo...
miłosne ostatki...
gorąca niedziela...
pożegnanie lata...
świt...
Pamiętnik kochliwego młod...
Pamiętnik kochliwego młod...
Pamiętnik kochliwego młod...
» wszystkie teksty Informacje: » Tekst czytany był: 927 razy. » Dodano 1 komentarzy do tekstu. » Tekst lubi 3 osób. |
Użytkowników Online
![]() Brak Użytkowników Online ![]() ![]() |